Poranny start spod „Jezusa”.
Kto chce śniadać pod zamkiem Carolath ten nie może marnować czasu.
Wcześnie - na asfalcie pusto. W niedzielę o tej porze ludziska śpią - nie wiedzą co tracą :)
Kierunek wprost do pałacu Mielżyńskich w Chobienicach – dwór zbudowany w 1765 roku – nad portykiem wciąż widać pozostałości z „Nie sobie lecz następcom” – historia tej rodziny uwodzi.
Dla głodnych wiedzy więcej informacji tu:
a później tu:
Następny przystanek - Pałac Kurnatowskich w Gościeszynie
Znacząco mniej zmian spowodowanych upływem czasu i brakiem zainteresowania.
Z przodu wciąż wygląda nawet nieźle
Z tyłu obecnie jest więcej zieleni…
Mimo że dziś wycieczka głównie asfaltem, wkraczają akcenty off-roadowe
Przejeżdżam przez Przemęcki Park Krajobrazowy i trafiam pod zamek Carolath w Siedlisku – historia tego miejsca zaczyna się zanim zaczęto dokładnie opisywać historię, ale w XIX wieku po zmianach zleconych przez Hansa Carla Schönaich wyglądał tak
Dziś ma się ciut gorzej – ale jak poszukać podobieństwa można znaleźć.
Znaleźć można też miejsce na śniadanie.
To symboliczna połowa wycieczki - powrót starym traktem pocztowym i drogami dla rybaków wzdłuż brzegu Odry.
Kiedyś tędy wożono pocztę pruską i pasażerów - teraz wożą się rybacy i lokalni podróżnicy.
Prędkość spada, zadowolenie rośnie, łatwo można się zgubić, co też niechybnie czynię.
Szukając traktu czuję się jak pocztowiec sprzed lat.
Ciagnę wzdłuż Odry, świetna trasa przez lasy i pola aż do promu Milsko-Przewóz.
Za Milskiem porzucam Odrę - jadę po rybki w Rybackiej Chacie nad jeziorem Wojnowskim - mniam.
Wracając dojeżdżam do pałacu w Łęgowie – na końcu XIX wieku mieszkał tu całkiem wygodnie kolejny Hans – tym razem Hans Wilhelm zu Unruhe-Bomst
Dziś mieszkają tu co najwyżej duchy przeszłości - w ogrodzie palmy zostały wyparte przez dziką roślinność lokalną. Dachu nie ma - zabrał go pożar z przełomu lat 80-tych i 90-tych.
Gołębnik, studnia też nieczynne
Po trasie jest mnóstwo innych pałaców – Ledno, Bojadła, - ich stan albo podobny, ale lepszy – wtedy w nich ulokowane są np szkoły.
Wyszło 280km, 6h, 80% asfaltu, 20% przygody
Przy okazji testowałem Larka - mapa z Google, konwert do gpx i wgranie do Larka.
Prowadzi ok, jak zmienisz trasę odnajduje się, ale chwilę mu to zajmuje - długą chwilę... Ale jest ok, podobnie jak cena Larka :)
Jak wracałem użyłem funkcji 'prowadz bezpośrednio' - dobre - nawet bardzo dobre - zaczepiasz palcem punkt na mapie, a Lark kreśli do niego linię prostą - nieważne gdzie jesteś, to znasz kierunek w którym masz się przemieszczać.
Lepsze do nawigacji w terenie niż trasy dla rowerów